Dobry wieczór. Dzisiaj pożegnaliśmy moją Chrzestną. Młoda kobieta, 41 lat. Przegrała walkę z nowotworem. Nie potrafię wyobrazić sobie co czuły/czują Jej dzieci. Nie chciałabym, aby mój Synek tak cierpiał w tak młodym wieku. Pamiętam nasze ostatnie spotkanie. To była już moja zaawansowana ciąża. Na pożegnanie rozmawialiśmy o porodzie. I ta rozmowa mnie uspokoiła. Uwierzyłam, że dam radę. Pamiętam Jej wtedy uśmiech i pogodę ducha. Była dobrym człowiekiem. Pożegnałam Ją dotykiem dłoni. Odeszła w drugi dzień świąt, wieczorem. Pomimo, że kilka miesięcy walczyła z chorobą i w ostatnim czasie Jej stan był ciężki to nie w sposób przygotować się na ostatnie pożegnanie. Żałuję jednej rzeczy - nie zdążyła poznać mojego Maleństwa. Żegnała Ją również Jej Mama. Ktoś kiedyś mi powiedział, że rodzice powinni pierwsi odchodzić z tego świata, bo nie ma nic trudniejszego jak żegnać swoje dziecko. Patrzę na synka - płyną łzy. Drogie Mamy, musimy o siebie dbać, badać się, zdrowo odżywiać. Dla nich.
"Decydując się na dziecko, podejmujemy historyczną decyzję. Godzimy się bowiem, aby nasze serce wędrowało po świecie poza naszym ciałem." Elizabeth Stone